Język hiszpański zmienił moje życie – wywiad z Magdaleną Kozak

  • 04 / 09 / 2021

Język hiszpański budzi różnorakie skojarzenia. W pesymistycznej wersji postrzegany jest jak kolejny język obcy, który wymaga wielu powtórek w procesie uczenia się w domu lub na kursie języka hiszpańskiego. Bardziej optymistyczne spojrzenia widzi w nim pasję, pracę lub sposób na rozwój osobisty i zawodowy. Dla mnie jest wehikułem, który umożliwił wzrost w obszarach, w których nigdy bym się nie spodziewała. Zaprowadził mnie tam, gdzie nigdy bym sama nie poszła. Umożliwił mi poznanie ludzi, których zapewne bym nigdy nie poznała. Zdecydowanie warto było nauczyć się mówić po hiszpańsku. 

Poniższa rozmowa jest swego rodzaju potwierdzeniem powyższych tez. Pokazuje również jak Hiszpania oraz wszystko co się z nią wiąże może wpłynąć na decyzje, które podejmujemy w życiu. Zatem potraktuj ten artykuł jak przestrogę. Nauka języka hiszpańskiego może zmienić Twoje życie w sposób, którego nie wymyśliłby najlepszy scenarzysta w Hollywood. Wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. Dlatego…

… dobrze jest zacząć od początku

Z Magdą znamy się dobrych kilkanaście lat, jeszcze z Olsztyna. To ciekawe bo pochodzimy z tego samego miasta, jesteśmy prawie w tym samym wieku (Magda jest kilka miesięcy starsza) i nazywamy się dokładnie tak samo. Łatwo nas jednak odróżnić po kolorze włosów, Magda to blondynka, a ja brunetka.

Pierwszy raz z Magdą spotkałam się w siłowni, w której pracowała jako trenerka personalna. Chodziłam na jej zajęcia bo tylko po sesji z nią czułam, że naprawdę trenuję. Nie jakieś tam pitu pitu… kanapeczki. Krzyczała “mocniej, dawaj, dasz radę, jeszcze jedno powtórzenie”. Myślałam, że w tym momencie zejdę z tego świata ale starałam się ćwiczyć do końca. I o to właśnie w trenowaniu chodzi… czyż nie?

Następnie miałam przyjemność chodzić do gabinetu kosmetycznego Magdy, w którym w profesjonalny sposób zajmowała się swoimi klientkami. Pamiętam jak przy jednej wizycie Magda poprosiła mnie abym mówiła do niej po hiszpańsku. Była zachwycona brzmieniem słów, które wypowiadałam tworząc pełne zdania.

Powiedziała mi tego dnia, że marzy o tym by kiedyś mówić po hiszpańsku i wyjechać do Hiszpanii. Pomyślałam sobie wówczas, że jeżeli z taką pasją będzie się uczyć hiszpańskiego jak trenuje mnie na siłowni to sukces ma gwarantowany. I nie pomyliłam się ani trochę.

W jej przypadku życie pokazało, że jeżeli walczysz o swoją wizję życia, jesteś nieustępliwy oraz potrafisz poświęcić wiele dla jej realizacji, to jest tylko kwestią czasu kiedy osiągniesz to o czym marzysz.

Oczywiście droga nie była łatwa i przyjemna od samego początku. Magda musiała się zmierzyć z wieloma przeciwnościami. Czy Barcelona to jej szczęśliwe miasto i czy ma kiedykolwiek zamiar wrócić do Polski? Zapraszam do lektury niniejszego artykułu.

Wywiad z Magdaleną Kozak

#1 Skąd pomysł aby wyjechać z Olsztyna właśnie do Barcelony? Dlaczego to miasto?

Ta historia jest trochę nieprawdopodobna i zarazem magiczna. To Barcelona mnie wybrała, nie ja ją.

10 lat temu pojechałam z chłopakiem na wakacje na Costa Brava. Któregoś dnia organizowana była wycieczka do Barcelony. Przyznam, że na początku nie spodobało mi się to miasto. Było gorąco, jechaliśmy autobusem z innymi turystami z hotelu, zwiedzaliśmy kolejne ,,znane” miejsca, bolała mnie głowa i chciałam aby ta wycieczka już się skończyła.

Aż w pewnym momencie mieliśmy dwie godziny wolnego czasu. Wysadzili nas przy pomniku Kolumba. Weszliśmy na Barcelońskie krupówki czyli ulicę La Rambla znajdującą się w dzielnicy Barrio Gótico. Poczułam, jakbym nagle znalazła się w innym świecie. Wąskie uliczki, zapach miasta, kolorowe witryny sklepów. Poczułam motyle w brzuchu.

Potem weszliśmy na mały placyk przy kościele Santa Maria del Pi. Tam stanęłam na przeciwko zwykłego sklepu i nagle poczułam jakby odnalazło mnie moje przeznaczenie. To było niesamowite uczucie. Jak strzała amora. To miasto powaliło mnie na kolana, a przecież ciągle stałam. Zakochałam się.

I od tego wszystko się zaczęło. Kolejnego lata polecieliśmy znowu. Dwa lata później ponownie… trzy lata później jeszcze raz… potem byliśmy tu dwa razy w roku, trzy razy w roku.. cztery.

I mimo, że w Polsce miałam ułożone życie, stabilność materialną, dobrze rozwijający się biznes to szczęśliwa czułam się tylko w Barcelonie. Za każdym razem, kiedy opuszczałam moje kochane miasto, czułam jakbym żegnała się z miłością mojego życia i przeszywał mnie ból fizyczny rozstania.

Pewnego razu, siedząc i płacząc w samolocie, postanowiłam, że to ostatni raz, kiedy jestem tu jako turystka. Powiedziałam sobie: następnym razem się przeprowadzę. Marzenie było tak silne, że w pewnym momencie postawiłam wszystko na jedną kartę i to zrobiłam.

#2 Jak wyglądały początki Twojej przygody w Barcelonie? Jak się wtedy czułaś?

Po wylądowaniu nie wierzyłam, w to co się stało. Za mną były bardzo bolesne wydarzenia z życia osobistego, a mimo wszystko poczułam się wtedy bardzo szczęśliwa. To niesamowite.

Początki były trudne. Z jednej strony miałam świadomość spełnionego marzenia, skacząc czasami po ulicach i śmiejąc się jak dziecko, z drugiej jednak strony byłam tu sama i wiedziałam, że muszę sobie poradzić, bo inaczej będę musiała wrócić do Polski.

Dokuczała mi samotność, tęskniłam za przyjaciółmi i moimi pasjami.

Pierwszy dzień w Barcelonie po przeprowadzce spędziłam w szkole językowej. Byłam bardzo zdeterminowana, że MUSI MI SIĘ UDAĆ. Nie było innej opcji. Nie wiedziałam, co ze mną będzie. Miałam tylko jedna walizkę, nie miałam mieszkania ani pracy ale byłam pewna, że wygrałam wszystko.

Przez dwa miesiące szukałam pierwszej roboty (nie chciałam pracować w dowolnej branży, skupiłam się na branży kosmetycznej). Pamiętam, że rano wychodziłam w pełni zmotywowana, czując, że świat należy do mnie. Wieczorem wracałam zapłakana, że kolejny raz nie wyszło. I tak każdego dnia. Po tym trudnym czasie znalazłam pierwszą pracę w salonie kosmetycznym. Udało się – tak pomyślałam.

#3 Czy miałaś problemy z komunikacją i językiem?

Oczywiście!

Przed wylotem chodziłam na kurs języka hiszpańskiego w Olsztynie. Znałam podstawy ale po przyjeździe każdego dnia czułam, że umiem nic. Oczywiście to mnie nie zdemotywowało. Zaczepiałam ludzi na ulicach, pytałam o godzinę, o drogę.

Najwięcej jednak nauczyłam się w pracy komunikując się z klientami. Bez realnego kontaktu z prawdziwymi Hiszpanami nadal pewnie mówiłabym kali jeść, kali pić. Dlatego nic nie zastąpi prawdziwych konwersacji i realnego użycia języka.

#4 Jaka była Twoja pierwsza praca? Ile już ich miałaś?

Pierwsza praca była w pewnym Spa. Rzuciłam ją po pierwszym dniu. Przysięgłam sobie, że gdy zdecyduję się zostawić wszystko, co kocham w Polsce – nie będę godziła się na coś, co mnie unieszczęśliwi. Przyjechałam tu aby być uczynić swoje życie wyjątkowym i postanowiłam zrobić wszystko by tak się stało.

Jestem kosmetologiem. Ta branża w Hiszpanii jest na niższym poziomie niż w Polsce. Tu miałam największe zderzenie z rzeczywistością.

Po dwóch dniach dostałam drugą pracę w salonie depilacji laserowej. Nienawidziłam jej ale też nauczyłam się w niej najwięcej (nazwy części ciała, zabiegi, język branżowy i komunikacja z koleżankami z pracy – wtedy właśnie odkryłam, że Hiszpanie mówią tak szybko i niewyraźnie).

Miałam tu już cztery prace, każda w branży kosmetycznej. Zdałam sobie sprawę, że jednak jestem bardzo niezależnym człowiekiem i nie mogę mieć szefa. W Barcelonie odkryłam, że bardzo dużą wartością (jedna z najważniejszych dla mnie) jest wolność.

Założyłam działalność gospodarczą czyli poszłam na swoje i rzuciłam się na jeszcze głębszą wodę. Dzisiaj wiem, że było warto.

#5 Czy myśl o założeniu swojej działalności w Barcelonie była czymś przerażającym czy motywującym dla Ciebie?

To kolejny zbieg przepięknych okoliczności.

Co prawda bałam się założyć własną firmę w Barcelonie ale wszechświat dał mi szansę i musiałam ją wykorzystać. Uważam, że wszystko, co nas spotyka ma wielkie znaczenie i po prostu trzeba być troszkę takim surferem… widzisz falę (okazję) i po prostu ją łapiesz.

W innym wypadku tracimy kolejne okazje i skazujemy się na frustracje oraz stanie w miejscu. A z tym jak wiadomo jest tak, że gdy się nie rozwijasz to się zwijasz. Panta Rhei.

#6 Czy myślisz o powrocie do Polski? Czego najbardziej Ci brakuje w Hiszpanii?

Nauczyłam się jednego: nigdy nie mów nigdy.

Jeśli świat skieruje mnie z powrotem do Polski, wrócę. Brakuje mi moich przyjaciół, rodziny i ukochanej pracy na siłowni i w moim własnym gabinecie kosmetycznym, w którym mogłam wykonywać dużo więcej zabiegów niż w Hiszpanii. Okazuje się, że w Polsce osoba z moimi uprawnieniami może świadczyć usługi w dużo szerszym zakresie.

#7 Czy uważasz, że można tu przyjechać bez znajomości języka hiszpańskiego?

Oczywiście.

Jest wiele międzynarodowych firm i znam ludzi, którzy mieszkają tu kilka lat i nie mówią praktycznie wcale po hiszpańsku.

Uważam, że warto jednak nauczyć się języka kraju, w którym się mieszka z bardzo wielu powodów.

Załatwienie czegokolwiek w urzędzie bez użycia hiszpańskiego graniczy z cudem. Nie mówiąc już o poznawaniu nowych ludzi. Hiszpanie generalnie słabo mówią po angielsku i polsku. Ciekawe czemu? (śmiech).

Poza tym uważam, że język hiszpański jest najładniejszym językiem na świecie.

Jak dołoży się do tego dobrą znajomość języka angielskiego to możesz o sobie myśleć w kategoriach obywatela świata albo globalnej wioski. Jak wolisz.

W końcu z perspektywy Drogi Mlecznej wszyscy jesteśmy ze wsi.

#8 Czy żałujesz swojej decyzji o wyjeździe?

Nie. Nie żałuję.

Jestem innym człowiekiem. Mam więcej pokory, cierpliwości, jestem bardziej otwarta na zmiany i częściej się uśmiecham. Barcelona uratowała mi życie. To miasto zawsze będzie miało szczególne miejsce w moim sercu.

#9 Co powiedziałbyś tym, którzy marzą o takiej przygodzie a jednak nigdy się na nią nie odważyli?

Realizuj swoje marzenie i nie bój się.

Wymaga to nie tylko wyobraźni ale i wielokrotnie odwagi, a czasem nawet bezczelności.

Trzeba marzyć o tym, o czym innym nawet się nie śniło. Mamy tylko jedno życie, nie dostaniemy kolejnej szansy.

Oczywiście, porażki się zdarzają ale niech to Cię nie powstrzymuje przed kolejną próbą. Niepowodzenia same w sobie są naturalnymi etapami dochodzenia do czegoś wyjątkowego, unikalnego i nieprzewidywalnego.

Najpiękniejsze nie jest spełnienie marzenia ale droga, podczas której uczymy się tak wiele. Proces ten pozwala nam poznać inną kulturę, tylu ciekawych ludzi – czasem dobrych, czasem nie. Każda osoba czegoś innego nas nauczy.

Nie chciałabym przed śmiercią żałować, że nie spełniałam swojego najpiękniejszego marzenia i Wam też tego życzę.

#10 Czy Barcelona jest miastem, w którym chcesz się zestarzeć?

Chcę się zestarzeć z miłością mojego życia. Wtedy miejsce nie będzie miało takiego znaczenia.

Pandemiczna korespondentka z Barcelony

Dzięki temu, że Magda na co dzień mieszka w Barcelonie, mieliśmy okazję porozmawiać o tym co działo się w tym pięknym mieście w trakcie ubiegłorocznej pandemii. Poniżej nagranie z naszej rozmowy.

Wywiad i historia z morałem

Jak wspomniałam na początku nauka języka hiszpańskiego może mieć ogromny impact na ludzkie życie. To nie tylko rozwój intelektualny i zawodowy w trakcie kursu w szkole języka hiszpańskiego. To przestrzeń zmiany w życiu, która dla najbardziej wytrwałych może być źródłem niesamowitych przygód oraz doświadczeń.

Ciekawi mnie jakie jest Twoje marzenie i co robisz by je spełnić. Zastanawiałeś się nad tym ostatnio? Co zrobiłeś niedawno dla siebie? Być może i Ty chcesz przeżyć taką przygodę. Jedno jest pewno, warto spełniać marzenia.

Magdalena Kozak

Od 12 lat zajmuję się językiem hiszpańskim, od 9 lat jestem lektorem. Ukończyłam kilka kierunków studiów. Prowadzę kursy językowe w oparciu o metodologię flipped classroom.